*Przepraszam
za użyte wulgaryzmy, są one użyte tylko po to, by jak najwierniej oddać emocje
bohaterów.
*Natalia*
Zbliżała się
18. Nie mogłam się doczekać, gdy wejdę na boisko mojego ulubionego klubu. Hmm… Chyba nie będzie tu aż tak źle…
Przyzwyczaję się do tego wszystkiego. Znajdziemy mieszkanie, będę kontynuować
studia dziennikarskie, znajdę miłość. Co?! O nie ! Nigdy w życiu ! Nie chcę
mieć chłopaka. Chcę być sama do końca
życia. Mój ojciec opuścił nas. Uciekł do innej. Zostawił mamę samą z dwojgiem
kilkuletnich dzieci. Nigdy mu tego nie wybaczę. Mama wkrótce po odejściu ojca
załamała się, przedawkowała leki i zmarła. Zostaliśmy więc pod opieką ciotki.
Gdy Maciek skończył 18 lat, wyprowadziliśmy się i zaczęliśmy zależne od nikogo
życie. Podsumowując: facet to zło. Nie chcę skończyć tak, jak moja mama. Z
rozmyślań o gorzkiej przeszłości wyrwał mnie głos brata:
-Młoda, a co
ty nie gotowa jeszcze? Ruszaj się i idziemy !
-Już, co się spinasz. Haha, nie mogę się doczekać tego
przepięknego obrazu: akcja, strzał, gool! Rybus grzejący ławę szaleje!
Jak ja lubiłam się niego nabijać. On ze mnie w sumie też.
Życie nauczyło nas chamskości. Mamy to w genach… Po ojcu…
-Wiesz, ja ci nie chcę przypominać, kiedy popisywałaś się na
moim treningu, chciałaś zrobić przewrotkę, to nie dość, że wylądowałaś w
błocie, to jeszcze do szpitala musieliśmy cię wieźć, bo złamałaś sobie nogę-
powiedział z mega bananem na twarzy.
-Dobra, wygrałeś.-odrzekłam zrezygnowana.-Mniejsza z tym, z
buta, czy taksówką?
-Z buta.
*10 minut później*
Aż mnie zatkało. Moim marzeniem było, żeby zobaczyć to
miejsce. I się spełniło. Mój brat powie: „ma się czym jarać, stadion, jak
stadion”. Może sobie mówić. Ja i tak wiem swoje. Był po prostu piękny: te
żółto-czarne barwy cudownie odbijające się w blasku zachodu słońca, no i ten
napis: SIGNAL IDUNA PARK. Ahh… Jak to pięknie brzmi.
-O, ja do tego sklepu po wodę wstąpię.-powiedziałam pokazując
palcem na nie wielki sklep obok Iduny.
-No ok, to ja powiem ochroniarzom, że jesteś moją siostrą,
żebyś nie miała nieprzyjemności.
-Dobrze braciszku.-odpowiedziałam całując Maćka w czoło.
-A to, za co?- odparł ze zmieszaniem, lecz z zadowoleniem.
-Za to, że jesteś.-powiedziałam posyłając mu szczery uśmiech.
-Natka!- zawołał, gdy byłam już spory kawałek od niego.-Tylko
mi wstydu nie zrób!- dokończył uśmiechając się.
-Chyba odwrotnie.-Zaśmiałam się.
*Marco*
Nie mam dziś na nic siły. Nic mi się nie chce. W sumie, kac
robi swoje.
Ale zarąbiście było. Kolejna naiwna panienka zaliczona,
sporo, a raczej dużo alkoholu, no i zabawa do białego rana. Odkąd zerwałem z
Carolin to normalka. Że mogłem z nią wytrzymać aż 4 lata. Ale to już koniec.
Teraz jestem już wolny i na pewno nie popełnię tego samego błędu, co 4 lata
temu. Nagle…
*Natalia*
-Kur*wa, pogrzało cię !?- byłam mega wkurzona, moje spodenki i koszula były
całe mokre, bo ten palant mnie popchnął i całą pól litrową butelkę wody wylałam
na siebie.
-Ciebie pogrzało, chodzisz jak pijana!
Moim oczom ukazała się sylwetka dobrze zbudowanego, bardzo
przystojnego blondyna. Tak, to był Marco Reus.
-Ty chodzisz, jak pijany, naucz się chodzić jak cywilizowany
człowiek, a nie jak małpa!
-Laska, wyjmij kij z d*py i watę z uszu, daj ludziom
żyć-odpowiedział ze stoickim spokojem, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało.
-Nie no, ludzie trzymajcie mnie. Idź się
lecz, frajerze.-powiedziałam już odchodząc.
*Marco*
No, w sumie nikt jeszcze tak po mnie nie jeździł, ale muszę
przyznać, fajna panienka z niej była. Wszedłem na murawę i skupiłem się na
treningu. Szybko zapomniałem o tej akcji i o tej dziewczynie.
*Natalia*
No nie. Że tacy ludzie mogą istnieć. Przez tego kretyna
jestem cała mokra ! Jak ja teraz wyglądam !? Ja pierdziele, miałam nie zrobić
Maćkowi wstydu..No ale co? Sama sobie tego nie zrobiłam. Weszłam na murawę…. No
i znowu zachwycanie się tym wszystkim.. Jaki ten stadion ogromny ! Jakie…
-Naati!!!
Miśka moja !!- Ania podbiegła do mnie i pocałowała w czoło.
Z
Lewandowskimi znałam się bardzo dobrze. Byliśmy jak rodzina. Poznałam się z
nimi przez Maćka około 5 lat temu. Z Anią byłam jak siostra. Mówiłyśmy sobie
wszystko. Tylko Ania trzymała mnie na duchu, przestawała myśleć o Łowiczu, o
Julii.
-Hej
kochana! Co słychać ?- odpowiedziałam tak samo wesoło, jak ona.
- U mnie
wszystko dobrze, ale co ty taka mokra ?
-Później ci
wyjaśnię. Muszę ochłonąć.
-I wyschnąć-
zaśmiała się tak, że wszyscy obejrzeli
się w naszą stronę.-Chodź, przedstawię ci dziewczyny.
Podeszłyśmy
do ławki rezerwowych i Ania zaczęła już przedstawiać, ale nie wyszło to jej,
ponieważ dobiegł do mnie Lewandowski z resztą Dortmuńczyków, oprócz Reusa, dla
którego nawet niebo było ciekawe.
-Hej słonko
(zawsze tak na mnie mówił)
-Hej
Robciu!- złożyłam mu pocałunek na policzku.
-Ale d*pa!
Jaka laska! No fajna,fajna.- przekrzykiwali się chłopcy.
-To jest
Natalia, siostra Rybusa- przedstawił mnie Robert.
-Uuu… Rybus,
może umówisz mnie z tą duperą?- zrozumiałam tylko Erika w tej wymianie zdań
między chłopakami na mój temat.
-No już,
uciekajcie teraz Natka jest moja- przegoniła ich Ania, obejmując mnie
ramieniem.
-Poczekaj, a
może wpadniesz z Maćkiem dzisiaj o 19. Robię domówkę-zapytał zadowolony Goetze,
a ja pytającym wzrokiem spojrzałam na brata.
-Pytanie, no
jasne, że wpadniemy!- odpowiedział za mnie mega zadowolony braciszek.
-Już ? No
dobra, dobra. Nati, to jest Inga, dziewczyna Mario, to Ewa, żona Łukasza,
Agata, żona Kuby, Cathy, dziewczyna Matsa i Riri, dziewczyna Mitchella.
Z każdą
przywitałam się uściskiem dłoni. Bardzo szybko znalazłyśmy wspólny język,
szczególnie z Ingą.
-Wpadł ci w
oko któryś?- zapytała Inga pokazując na chłopaków tańczących gangnam style.
-No wiesz,
inteligencją to oni nie powalają-zaśmiałam się.
-Ja ci tu
przystojniaka przedstawię. Maarco!!
O nie, tylko
nie to, pomyślałam.
- Co tam? –
powiedział patrząc się na mnie, nawet nie wiem, czemu.
-Nati,
chciałabym przedstawić ci Marco.
-Hej, jestem
Marco-powiedział podając mi rękę, udając, że się nic nie stało.
-Nie udawaj,
że się nic nie stało.- powiedziałam z obrażoną miną.
-Przecież
nic się nie stało, ale ok., ty tak, to ja tak.-odparł i odszedł
-Wiesz Inga,
ja też muszę już iść.Widzimy się na imprezie, pa!
-No ale…
Dobra to pa !-odpowiedziała ze zmieszaną miną.
Gdy doszłam
do hotelu przebrałam się
i postanowiłam pobiegać, przy okazji trochę zwiedzić okolicę. Gdy zbliżała się
18., wróciłam do hotelu, zacząć szykować się na imprezę
Postanowiłam,
że ten rozdział trochę dłuższy. Zapraszam do czytania i wyrażania swojej opinii
w komentarzach ;)
~Justyna~
*.*