Po godzinnym błąkaniu
się po parku postanowiłam, że wrócę do domu. Było mi bardzo zimno i bolały mnie
nogi. Nigdy nie pozwolę na to, żeby Julka odebrała mi Reus’a .On jest mój i
tylko mój. Z daleka słyszalna była głośna muzyka, czyli zabawa trwała już w
najlepsze. Miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od uczestników imprezy. A
co tam, raz się żyje. W wyśmienitym humorze wróciłam do mieszkania, lecz gdy
otworzyłam drzwi sypialni, aby wybrać ciuchy, wyśmienity humor diametralnie
zmienił się w niepohamowaną złość………………
*Natalia*
-Co to ma być za
burdel ?!- krzyknęłam widząc porozrzucane puste butelki wódki, chipsy na
podłodze, wylana colę oraz wszystkie moje ubrania wyrzucone z szafy.
-Nie denerwuj się- zwrócił się do mnie Maciek po czym kontynuował swój sen na szklanym stoliku.
-Trochę zaszaleliśmy, ale to nie jest powód do kłótni. - podszedł do mnie Marco zostawiając zaledwie kilkucentymetrową odległość między nami.
-Odejdź ode mnie ! Nie mogę na Ciebie patrzeć !- mój krzyk obudził Maćka który spadając ze stolika potłukł go, i siebie przy okazji.
-A gdzie reszta ? - zapytałam Reusa. W mieszkaniu był tylko on i Maciek.
-Yyy no wiesz wszyscy już się rozjechali tylko...
-Tylko co ?! Nie mów mi tylko, że ktoś spadł z głośnika i leży w szpitalu bo mnie szlag trafi.
-Haha skąd wiedziałaś ? -zapytał ze śmiechem
-Wkręcasz mnie.
- Nie. Robert wszedł na głośnik bo chciał zatańczyć do Słowianek, i tak jakoś wyszło...
-Nie. Nie. Nie... - powtarzałam by się uspokoić.
-To może ja już pójdę. - odparł nieśmiało kierując się w stronę drzwi.
-Jak myślisz że ja dam teraz z tym wszystkim radę, to jesteś w błędzie. - powiedziałam przekręcając zamek w drzwiach.
-Hmm.. To co robimy ? - zapytał przybliżając się do mnie i lekko obejmując moje biodra.
-Na pewno nie to, co myślisz. Sprzątamy.- wyswobodziłam się z uścisku i podążyłam w stronę mojego pokoju.
-Nie denerwuj się- zwrócił się do mnie Maciek po czym kontynuował swój sen na szklanym stoliku.
-Trochę zaszaleliśmy, ale to nie jest powód do kłótni. - podszedł do mnie Marco zostawiając zaledwie kilkucentymetrową odległość między nami.
-Odejdź ode mnie ! Nie mogę na Ciebie patrzeć !- mój krzyk obudził Maćka który spadając ze stolika potłukł go, i siebie przy okazji.
-A gdzie reszta ? - zapytałam Reusa. W mieszkaniu był tylko on i Maciek.
-Yyy no wiesz wszyscy już się rozjechali tylko...
-Tylko co ?! Nie mów mi tylko, że ktoś spadł z głośnika i leży w szpitalu bo mnie szlag trafi.
-Haha skąd wiedziałaś ? -zapytał ze śmiechem
-Wkręcasz mnie.
- Nie. Robert wszedł na głośnik bo chciał zatańczyć do Słowianek, i tak jakoś wyszło...
-Nie. Nie. Nie... - powtarzałam by się uspokoić.
-To może ja już pójdę. - odparł nieśmiało kierując się w stronę drzwi.
-Jak myślisz że ja dam teraz z tym wszystkim radę, to jesteś w błędzie. - powiedziałam przekręcając zamek w drzwiach.
-Hmm.. To co robimy ? - zapytał przybliżając się do mnie i lekko obejmując moje biodra.
-Na pewno nie to, co myślisz. Sprzątamy.- wyswobodziłam się z uścisku i podążyłam w stronę mojego pokoju.
Zrezygnowany Marco powolnym krokiem udał się
za mną. Po drodze z szafki wyjął białe wino i dwa lśniące kieliszki. Postawił
je na odłamku szkła ze stolika i zabraliśmy się do pracy. Było przy tym dużo
śmiechu, szczególnie gdy przenosiliśmy poobijanego Maćka do łóżka, ponieważ
kilka razy go upuściliśmy. Myślę o załatwieniu wizyty u dietetyka. Ale to tak
na marginesie. Co chwilą popijaliśmy wino. Jedno, drugie, trzecie.. Po chwili i
my byliśmy już wstawieni. Gdy dom już był w miarę ogarnięty, Marco chciał już
wychodzić, a że nawet odrobina alkoholu na mnie źle działa, na swoje
nieszczęście zapomniałam gdzie schowałam klucze.
-Chyba tej nocy jestem na ciebie skazana. -zwróciłam się do Marco z szerokim uśmiechem.
-Chyba tej nocy jestem na ciebie skazana. -zwróciłam się do Marco z szerokim uśmiechem.
-A ja na ciebie.- odpowiedział tym samym.
-Tylko wiesz, chyba na burzę się zanosi, a ja panicznie boję się burzy. No to ten.. yyy.. mogę spać z tobą ? - dokończył.
-Burza podczas wiosny Hmm.. Ciekawe. Ale możesz ze mną spać, tylko..
-Daje gwarancję nietykalności.- uniósł ręce w geście obronnym.
-No i dyscyplina ma być. To pakuj się, na co czekasz. -odparłam robiąc mu miejsce na wielkim łożu i odsłaniając kawałek śnieżnobiałej pościeli. Bez gadania wskoczył do łóżka i po chwili oboje utonęliśmy w objęciach Morfeusza. Jednak nie na długo…
-Boże, co się stało? - słysząc huk zapytałam z przerażeniem przecierając zaspane oczy.
-Co się stało ? To się stało ! Zepchnęłaś mnie z łóżka, grubasie ! - powiedział masując obolały pośladek od upadku na podłogę.
-Ty, nie rozpędzaj się bo zaraz zostaniesz na tej podłodze.
-Przymknij się i spij, bo trzeba spać, żeby rano wstać. Nie miałam siły mu odpowiedzieć, zmęczona wrażeniami z całego dnia ponownie zapadłam w sen.
-Tylko wiesz, chyba na burzę się zanosi, a ja panicznie boję się burzy. No to ten.. yyy.. mogę spać z tobą ? - dokończył.
-Burza podczas wiosny Hmm.. Ciekawe. Ale możesz ze mną spać, tylko..
-Daje gwarancję nietykalności.- uniósł ręce w geście obronnym.
-No i dyscyplina ma być. To pakuj się, na co czekasz. -odparłam robiąc mu miejsce na wielkim łożu i odsłaniając kawałek śnieżnobiałej pościeli. Bez gadania wskoczył do łóżka i po chwili oboje utonęliśmy w objęciach Morfeusza. Jednak nie na długo…
-Boże, co się stało? - słysząc huk zapytałam z przerażeniem przecierając zaspane oczy.
-Co się stało ? To się stało ! Zepchnęłaś mnie z łóżka, grubasie ! - powiedział masując obolały pośladek od upadku na podłogę.
-Ty, nie rozpędzaj się bo zaraz zostaniesz na tej podłodze.
-Przymknij się i spij, bo trzeba spać, żeby rano wstać. Nie miałam siły mu odpowiedzieć, zmęczona wrażeniami z całego dnia ponownie zapadłam w sen.
*Następnego dnia *
Obudził mnie zapach dymu. Otworzyłam oczy i ujrzałam wielką chmurę dymu tańczącą po całym pokoju. Po dokładnym rozpatrzeniu sprawy zorientowałam się że dym dochodzi z kuchni. Przestraszona wyskoczyłam z łóżka i pospiesznym krokiem podążyłam do kuchni. Moją uwagę zwrócił Maciek z Marco biegający po całej kuchni i energicznie wymachując rękami. Oparłam się o futrynę i czekałam na reakcję chłopaków, gdy mnie zobaczą. Nie przejął mnie ten widok, wręcz przeciwnie, rozśmieszył mnie. Dym unosił się znad patelni. Chłopaki zamiast wyłączyć kuchenkę, biegali po całym domu w celu usunięcia dymu, zresztą na próżno.
-Ekhem - chrząknęłam głośno, żeby w końcu zauważyli moją obecność.
-O Natalcia nas odwiedziła. -powiedział głośno Marco, by Maciek mnie zauważył, ponieważ nie przestawał wymachiwać rękami.
-O kur*a Natalia. -Maciek przestał wykonywać tych specyficznych ruchów i stanął koło Marco w kłębie dymu.
-Dzieci. - skwitowałam wyłączając palnik. -A teraz wypier*alać z kuchni ! I Nie zbliżać się do niej ! – powiedziałam ze złością w głosie. Chłopaki pokornie opuścili wspomniane wcześniej miejsce.
-Żartowałam głąby! Ruszyć te swoje piłkarskie tyłki i pomagać mi zrobić śniadanie- wybuchnełam śmiechem.
- Hehe wiedziałem. -odparł Marco wyjmując tuzin jajek z lodówki. Maciek zajął
się krajaniem szczypiorku. Po miło spędzonym i smacznym śniadaniu zagraliśmy
mecz w Fife.
-Ejj no ja chcę Borussię ! -sprzeczałam się z Marco.
-Wybacz Miśka, ale tobie zostaje Bayern.
-Niee proszę Cię, mi palce od kierowania tymi głupkami uschną- zawyłam
- Chyba że za buziaczka....
-Nie czekając na dokończenie wypowiedzi Marco cmoknęłam go w policzek po czym szczerze się uśmiechnął.
Oddawaj. -powiedziałam wyrywając mu z rąk pada.
Może nie uwierzycie, ale wygrałam ! Co prawda Marco dawał mi fory, ale to się nie liczy. Jestem lepsza. Po zagranym meczu całą trójką pojechaliśmy na trening. Chłopaki bardzo chcieli, żebym z nimi pojechała, ponieważ Klopp ma do mnie sprawę. Czyżbym o czymś nie wiedziała ?
-Ejj no ja chcę Borussię ! -sprzeczałam się z Marco.
-Wybacz Miśka, ale tobie zostaje Bayern.
-Niee proszę Cię, mi palce od kierowania tymi głupkami uschną- zawyłam
- Chyba że za buziaczka....
-Nie czekając na dokończenie wypowiedzi Marco cmoknęłam go w policzek po czym szczerze się uśmiechnął.
Oddawaj. -powiedziałam wyrywając mu z rąk pada.
Może nie uwierzycie, ale wygrałam ! Co prawda Marco dawał mi fory, ale to się nie liczy. Jestem lepsza. Po zagranym meczu całą trójką pojechaliśmy na trening. Chłopaki bardzo chcieli, żebym z nimi pojechała, ponieważ Klopp ma do mnie sprawę. Czyżbym o czymś nie wiedziała ?
Kolejny rozdział maszeruje w Wasze ręce.Zapraszamy do nowo powstałych zakładek: SPAM oraz Pytania do autorki - gdzie podany jest e-mail na który możecie kierować wszystkie nurtujące Was pytania dotyczące bloga. Zapraszamy do wyrażania swoich opinii w komentarzach :)
~Paulina i Justyna~